Dostosuj preferencje dotyczące zgody

Używamy plików cookie, aby pomóc użytkownikom w sprawnej nawigacji i wykonywaniu określonych funkcji. Szczegółowe informacje na temat wszystkich plików cookie odpowiadających poszczególnym kategoriom zgody znajdują się poniżej.

Pliki cookie sklasyfikowane jako „niezbędne” są przechowywane w przeglądarce użytkownika, ponieważ są niezbędne do włączenia podstawowych funkcji witryny.... 

Zawsze aktywne

Niezbędne pliki cookie mają kluczowe znaczenie dla podstawowych funkcji witryny i witryna nie będzie działać w zamierzony sposób bez nich. Te pliki cookie nie przechowują żadnych danych umożliwiających identyfikację osoby.

Brak plików cookie do wyświetlenia.

Funkcjonalne pliki cookie pomagają wykonywać pewne funkcje, takie jak udostępnianie zawartości witryny na platformach mediów społecznościowych, zbieranie informacji zwrotnych i inne funkcje stron trzecich.

Brak plików cookie do wyświetlenia.

Analityczne pliki cookie służą do zrozumienia, w jaki sposób użytkownicy wchodzą w interakcję z witryną. Te pliki cookie pomagają dostarczać informacje o metrykach liczby odwiedzających, współczynniku odrzuceń, źródle ruchu itp.

Brak plików cookie do wyświetlenia.

Wydajnościowe pliki cookie służą do zrozumienia i analizy kluczowych wskaźników wydajności witryny, co pomaga zapewnić lepsze wrażenia użytkownika dla odwiedzających.

Brak plików cookie do wyświetlenia.

Reklamowe pliki cookie służą do dostarczania użytkownikom spersonalizowanych reklam w oparciu o strony, które odwiedzili wcześniej, oraz do analizowania skuteczności kampanii reklamowej.

Brak plików cookie do wyświetlenia.

Wakacyjna przygoda Nataszki

Nastały upragnione wakacje. Nataszka skończyła właśnie pierwszą klasę i wreszcie mogła wyjechać z rodzicami na zasłużony wypoczynek. Mama z tatą wynajęli na dwa tygodnie mały domek w urokliwej wiosce, położonej niedaleko Łodzi. Rodzeństwo Nataszki, Dominik i Łucja, mieli dołączyć do nich dopiero w ostatnich dniach ich pobytu, bo byli bardzo zajęci swoimi dorosłymi już sprawami. Nataszka przez dwa tygodnie miała więc rodziców tylko dla siebie. Często spacerowali razem przez ukwiecone pola i łąki, chodzili do lasu, albo nad rzekę. W gorące dni pływali w jeziorze lub skakali na trampolinie.

Nataszka jednak najbardziej lubiła całodniowe wycieczki rowerowe. Razem z tatą od rana przygotowywali do jazdy rowery, a mama szykowała prowiant na drogę. Wyruszali w trasę, jak tylko wszystkie smakołyki były spakowane. Gdy zmęczyła ich jazda, zatrzymywali się i robili piknik na trawie. Zawsze było przy tym dużo śmiechu i mnóstwo dobrej zabawy. A gdy wracali na kolację do domku, wszystkim dopisywał dobry humor.

 

Pewnego razu Nataszka jeździła sobie na rowerku, zwiedzając okolicę. Nagle zauważyła boczną dróżkę, którą nigdy wcześniej nie jechała. Postanowiła skręcić w nią i zobaczyć dokąd prowadzi. Było słoneczne popołudnie. Wietrzyk rozwiewał jej ciemne włoski, a ciepłe słoneczko głaskało po policzkach swoimi promykami.

Nataszka już miała zawrócić, gdy nagle usłyszała ciche parsknięcie. Zaciekawiona, rozejrzała się uważnie. Przy drodze stała mała chatka, a obok niej stara, drewniana szopa. Dziewczynka zatrzymała się i zaczęła nasłuchiwać. Ale do jej uszu dolatywało jedynie cykanie świerszczy. „Może mi się przesłyszało”, pomyślała i już miała ruszać, gdy znów usłyszała parsknięcie, tym razem głośniejsze, dobiegające z drewnianej szopy.

Zsiadła z rowerka, oparła go o płotek, porośnięty białymi powojnikami i ruszyła w kierunku, z którego dobiegało parskanie. Ledwie dotknęła drewnianych drzwi szopy, a one same się otworzyły, jakby zapraszając ją do środka. Ostrożnie przeszła przez próg i wtedy zobaczyła stojącego przed nią ślicznego białego konika. Wpatrywał się w nią pięknymi, dużymi oczami.

Nataszka stanęła zdumiona. Nie mogła uwierzyć w to, co widzi. Konik był cudowny, ale jego smutny wzrok mówił wszystko – był bardzo głodny i spragniony. Nie miał wody ani niczego do jedzenia. Był sam. Słaby i zaniedbany. Ktoś go tu zostawił. Ale dlaczego? Czyżby o nim zapomniał?

– To jest niesprawiedliwe – powiedziała dziewczynka współczującym tonem. – Nie można zostawiać zwierząt bez opieki.

Pobiegła do stojącego obok domku i zapukała. Nikt jej nie odpowiedział. Zapukała raz jeszcze. Odpowiedziała cisza.

– Halo, jest tam kto?! – krzyknęła popychając drzwi, które otworzyły się z lekkim skrzypnięciem.

W domku nie było nikogo.

– Ale tu bałagan… – powiedziała dziewczynka rozglądając się dookoła.

Wszędzie leżały porozrzucane rzeczy, krzesło było przewrócone, a na podłodze leżał rozbity kubek, z którego coś się wylało. Chatka wyglądała, jakby od paru dni stała pusta. Nataszka pospiesznie wróciła do szopy. Podeszła do wystraszonego konika i czule pogłaskała go po zmierzwionej grzywie.

– No, już dobrze, już dobrze… – uspokoiła go czułym głosem, głaszcząc po pysku. – Masz szczęście, że tędy przejeżdżałam. Wszystko będzie dobrze, zobaczysz – powiedziała cicho. – Nie bój się, ja się tobą zajmę.

Nataszka zakasała rękawy i wzięła się do pracy. Choć nie było łatwo, napoiła i nakarmiła konika, a nawet przyniosła mu trochę siana i wody na zapas. Teraz rozczesywała mu grzywę, a on patrzył na nią z ogromną ulgą i wdzięcznością.

– Jesteś śliczny, wiesz? – szczebiotała dziewczynka. – I masz taką zwiewną grzywę, jakbyś miał wiatr we włosach – zaśmiała się. – Dopóki nie znam twojego imienia, będę cię nazywać Wiaterek, co ty na to? – spytała a potem westchnęła. – Teraz muszę już wracać do domu. Ale przyjdę do ciebie jutro, obiecuję.

 

W domku, przy kolacji, Nataszka z wielkim przejęciem opowiedziała rodzicom o swoim odkryciu. Mama była bardzo zdziwiona.

– Na pewno właściciel nie zostawił go specjalnie. Może musiał gdzieś pilnie wyjechać i ktoś z sąsiadów czasem do niego zagląda? – próbowała łagodzić emocje, choć wiedziała, że córeczka ma rację. Była wrażliwą dziewczynką. Wyczuwała, kiedy ktoś ma kłopoty i potrzebuje pomocy.

– Może pójdziemy tam jutro, razem? – dodał tato. – Jeżeli w chatce faktycznie nikt teraz nie mieszka, zaopiekujemy się konikiem, dopóki nie odnajdzie się właściciel.

Dziewczynka rozpromieniła się i posłała pytające spojrzenie mamie, a ona z uśmiechem pokiwała głową na znak, że zgadza się z tatą.

– Jesteście najlepszymi rodzicami na świecie! – powiedziała z czułością i rzuciła się mamie i tacie na szyję .

 

Następnego dnia Nataszka wstała wczesnym rankiem. Emocje nie pozwalały jej usiedzieć w miejscu. Mama już krzątała się przy śniadaniu. Na jej widok uśmiechnęła się serdecznie.

– Przygotowana do wielkiej misji? – zapytała, całując ją w czoło. – Tato też już gotowy. Później popyta w okolicy o właściciela konika. Ale tak czy siak, trzeba najpierw dać mu jeść i pić, prawda?

– Tak! – odpowiedziała dziewczynka i w podskokach skierowała się do wyjścia.

– Ale dokąd to się wybierasz tak szybko? – roześmiała się mama. – Najpierw sama zjedz porządne śniadanie.

 

Do chatki na uboczu wioski pojechali z tatą rowerami. W środku, tak jak poprzedniego dnia, nikogo nie było. Nie zwlekając dłużej, zajęli się razem konikiem. Nataszka wyczesała go i zabrała na łąkę, żeby poskubał sobie świeżej trawy. Tato posprzątał w tym czasie jego boks i zajął się cięższymi pracami. Przyniósł też siana i świeżej wody.

– Jak ty sobie wczoraj dałaś radę? – zapytał córeczki. – Przecież wiadro z wodą jest bardzo ciężkie.

– Nie nalewałam pełno – odparła z uśmiechem. – Chodziłam tam i z powrotem kilka razy.

– Zuch dziewczyna – odparł dumny tato. – No, wszystko już zrobione. Pora wracać do domu. Zaprowadźmy konika do szopy. Teraz muszę porozmawiać z ludźmi i dowiedzieć się do kogo należy.

 

W domu przy obiedzie Nataszka opowiadała mamie, jak zajmowała się konikiem. Była podekscytowana, już nie mogła się doczekać jutra, żeby móc znowu zobaczyć się z Wiaterkiem.

– Tato mi powiedział, że spisałaś się na medal – mama wycierała umyte naczynia i patrzyła, jak córeczka rysuje przy stole.

– Jestem już duża, mamo – odparła, nie odrywając wzroku od kartki. – No i lubię zajmować się tym konikiem. Jest bardzo ładny, zobacz!

Dziewczynka pokazała mamie rysunek, przedstawiający Wiaterka.

– Pięknie go narysowałaś. Zawieszę ten obrazek na ścianie.

 

Nataszka odstawiała właśnie hulajnogę, by teraz pojeździć na wrotkach, gdy drzwi domku się otworzyły i pojawił się w nich tato.

– Już jestem – zawołał, wchodząc. – Wiem już, czyj to konik.

– Opowiadaj! – zawołała zaciekawiona mama, a Nataszka pospiesznie założyła wrotki i w mgnieniu oka znalazła się przy tacie.

– Rozmawiałem z sąsiadami, dzwoniłem w tej sprawie w wiele miejsc. W tej chatce mieszka starsza pani, to jest jej konik. Parę dni temu źle się poczuła, upadła i zabrało ją pogotowie.

– O jejku…! – przestraszyła się dziewczynka.

– Nie bój się – uspokoił ją tato. – Wszystko już z nią w porządku. Wraca szybko do zdrowia, niedługo ją wypiszą ze szpitala. – Uśmiechnął się do Nataszki. – Ma na imię Basia. Byłem u niej z wizytą. Bardzo martwiła się o konika. Ucieszyła się, że ktoś się nim zajął. Wszystko jej opowiedziałem, o tym, jak go znalazłaś i jak się nim teraz opiekujesz.

Tato pochylił się i cmoknął córeczkę w główkę.

– Bardzo się wzruszyła i prosiła, by cię uściskać – dodał. – Powiedziała, że masz dobre serduszko.

– Bo to prawda – powiedziała mama i posłała Nataszce całusa.

 

Przez następne dni Nataszka większość czasu spędzała z Wiaterkiem. Czesała go, pasła, poiła. Pilnowała, żeby miał dużo ruchu. Konik nabierał sił. Świeże powietrze i soczysta trawa dobrze mu robiły. Dziewczynka dużo z nim rozmawiała i z każdą  chwilą lubiła go coraz bardziej. Myślała też o starszej pani Basi, która już niebawem miała wrócić do domu.

Któregoś razu, kiedy konik pasł się na uwięzi, weszła do jej chatki.

– Straszny tu bałagan, trzeba coś z tym zrobić – powiedziała do siebie Nataszka i zabrała się za sprzątanie.

Zaczęła wszystko porządkować i układać. Starła kurze, pozamiatała i umyła podłogę. Wkrótce w chatce zrobiło się czysto i przytulnie. Dziewczynka przyniosła z ogródka kwiaty, zrobiła z nich piękny bukiet i  wstawiła do stojącego na stole wazonu.

– Od razu przyjemniej – uśmiechnęła się zadowolona z wykonanej pracy. – Teraz milej będzie tej pani wrócić do domu.

 

Pobyt w wynajętym domku zbliżał się ku końcowi. Łucja i Dominik już przyjechali i z zaciekawieniem wysłuchiwali przy herbatce opowieści o przygodzie siostry. Na następny wieczór, poprzedzający dzień wyjazdu, zaplanowali dla Nataszki taneczną imprezę, bo wiedzieli, jak bardzo lubi tańczyć.

Nataszka jednak ze smutkiem myślała o rozstaniu z Wiaterkiem. Pokochała tego konika, jakby był jej własnym.

Po obiedzie tato przyniósł nowinę.

– Pani Basia właśnie wróciła do domu i bardzo chce cię poznać, Nataszko. Zaprosiła nas do siebie.

Mama się ucieszyła.

– Świetnie się składa, Dominik z Łucją akurat przygotują kolację. Nataszko, będziesz się mogła przy okazji pożegnać z konikiem. Jedziemy!

 

Pani Basia przywitała ich, jakby byli rodziną. A Nataszkę od razu wzięła w ramiona.

– Więc to ty jesteś ta kochana dziewczynka, która tak mi pomogła! – Ze wzruszenia łezki pojawiły się jej w oczach. – Uratowałaś Wicherka!

Tato otworzył szeroko oczy ze zdziwienia.

– Ma na imię Wicherek? – zapytał. – A Nataszka nazwała go Wiaterkiem! Prawie trafiłaś! – zwrócił się do córki.

– Niesamowite – nie mogła uwierzyć mama.

Starsza pani zaprosiła ich do środka.

– Zapytałabym, kto tu tak pięknie posprzątał – zaczęła – ale chyba znam już odpowiedź… Dziękuję ci, Nataszko.

Dziewczynka uśmiechnęła się w odpowiedzi. Było jej miło, ale cały czas myślała o nadchodzącym rozstaniu z Wicherkiem.

Pani Basia poczęstowała ich pyszną szarlotką i angielską herbatką. A gdy podwieczorek dobiegł końca, zwróciła się do Nataszki.

– Zrobiłaś dla mnie bardzo wiele, kochanie. Ale mam jeszcze jedną prośbę.

Dziewczynka spojrzała na nią pytająco.

– Nie mam już tylu sił, co kiedyś – kontynuowała starsza pani – a zajmowanie się konikiem do najłatwiejszych zajęć nie należy. Czy mogłabyś przyjeżdżać czasem do Wicherka? Coś mi mówi, że bardzo cię polubił…

Nataszce zaświeciły się oczka.

– Naprawdę mogę do niego przyjeżdżać? – zapytała nieśmiało.

– Tak często, jak zechcesz – odparła pani Basia. – To teraz także twój konik – dodała i uśmiechnęła się promiennie.

A Nataszka poczuła, że chce jej się skakać i piszczeć z radości.

 

Leave a comment



Pisarska Kafejka Wszelkie prawa zastrzeżone 2024

Kopiowanie bez zezwolenia zabronione.