biała ławeczka
przycupnęła pod starym dębem
cichutko
nieśmiało
z ocienionych miejsc
wypełza ku mnie
nieoswojony mech
ciepły promień słońca
nagle
przedziera się przez konary
i głaszcze moją skroń
wystawiam twarz w jego kierunku
zamykam oczy
poddaję się
jak błogo
w oddali ludzie
gdzieś tam
biegną do swoich spraw
nigdy nie załatwionych
zawsze pilnych
ważniejszych
od mchu pod ich stopami
od promieni słońca na twarzy
od nich samych
a ja
na tej ławce
ze słońcem i cieniem
i mchem
garnącym się do stóp
uczę się być
tu i teraz
Pisanie, muzyka, malarstwo, ogród – oto moje cztery strony świata. Czy jest jakiś sposób by je wszystkie połączyć? Chyba tylko pisząc w ogrodzie przy muzyce o malarstwie;-) A odsuwając żarty na bok – dla każdej z nich staram się stworzyć osobną przestrzeń. Ta, w której właśnie gościcie, została stworzona dla pisania.